Chłopaki z 3a wykopali 8 dżdżownic 🐛🐛🐛. Byli z tego tak dumni, że chwalili się tym wszystkim dookoła. Przy okazji dowiedzieli się, dlaczego ich uciekające 🏃♀️ koleżanki są niezbyt zainteresowane tym faktem.
Dziewczynki z 1a zwróciły uwagę na 🌱 krzak berberysu, który na jesień wygląda oszałamiająco 😮. Jego liście zmieniają kolor na pomarańczowy i tworzą niezwykłą kompozycję 🍂. Uczennice nie mogły się oprzeć, by posmakować i powąchać jego czerwone owoce 🍒. Dowiedziały się przy okazji, że nie każdy krzew można poznawać tak wielozmysłowo. Niektóre krzewy mogą być przecież trujące ☠️.
Jeszcze inne dziewczynki bawiły się liną, raz używając jej jako skakanki, a raz jako przeszkody, pod którą trzeba się przeczołgać. W tym czasie bywały też 🎤 piosenkarkami i 💃 tancerkami.
Niezwykła moc zabawy
Podczas tzw. swobodnej zabawy, której byliśmy świadkami na naszym dziedzińcu, każde dziecko zajmowało się czymś innym i nikt nie zgłaszał, że się nudzi. Istotą tej aktywności jest brak ingerencji dorosłych w jej przebieg – możliwe jest jedynie podążanie za dzieckiem, odpowiadanie na jego pytania, których rodzi się mnóstwo. To świetny punkt wyjścia dla nauczyciela i rodzica do zaplanowania innych mniej swobodnych aktywności na później. Dobry nauczyciel wykorzysta naturalne zainteresowania dzieciaków do przygotowania angażujących zajęć. Rodzic może obejrzeć z dzieckiem ciekawy film związany z jego zainteresowaniami lub zaprosić dziecko do wspólnego eksplorowania internetu w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące dziecko kwestie.
Mózg jako organ społeczny
Psychologowie i specjaliści od neronauk uważają, że nasz mózg najwięcej uczy się w grupie. I nie chodzi tu jedynie o typowe przyswajanie informacji. Także o życie społeczne, wzajemne interakcje, konflikty, współpracę. I o ile każde dziecko może dotrzeć do potrzebnych mu informacji również w domu, o tyle życia społecznego w domu się nie nauczy. Dlatego tak ważną rolę w rozwoju każdego dziecka pełni szkoła. Najlepiej taka, która zostawia dużo przestrzeni dla swobodnej interakcji dzieci.
Burnout kids
Tymczasem wielu rodziców uważa, że dziecięca zabawa to strata czasu. Zapisują swoje dzieci na niezliczoną ilość zajęć popołudniowych, traktując je jak inwestycje i przetrenowując od najmłodszych lat. Wielu nie zdaje sobie sprawy, jak wielką krzywdę wyrządza swoim dzieciom, które są w efekcie przemęczone i trudno je zmotywować do podjęcia aktywności podczas zajęć. Od niedawna terapeuci diagnozują syndrom wypalenia zawodowego i depresję już małych dzieci w wieku 7-10 lat. Już w tym wieku presja dorosłych na wyniki, odnoszenie sukcesów i brak czasu dla siebie bywają dla dzieci zbyt przytłaczające. Skutkują apatią i zniechęceniem, a nawet zaburzeniami osobowości.
Więcej na ten temat przeczytacie w książce Wypalone dzieci. O presji osiągnięć i pogoni za sukcesem .